Nam strzelać nie kazano…
Za nami mecz w którym piłka częściej była widoczna na radarach lotniczych niż w polu karnym którejkolwiek z drużyn. Wyglądało to tak jakby drużyny umówiły się, że lepszy ten kto kopnie piłkę wyżej, nie zaś w bramkę.
Pierwsze zagrożenie pod bramką stworzyła ekipa z Leszczyn której zawodnik oddał silny strzał podbiciem prostym z rzutu wolnego z okolic 30 metra boiska. Piłka na szczęście poszybowała tuż obok lewego okienka bramki strzeżonej przez Dawida Parzyszka.
Trzy minuty później Ave odpowiedziało akcją prawą stroną boiska. Dośrodkowywał Kamil Tobiasz niestety za krótki w sensie dosłownym okazał się Marcin Jarzyna. W 22. minucie kontuzjowanego Artura Balasa zmienił Norbert Grzywacz.
Do końca pierwszej połowy działo się niewiele, mało strzałów z obu stron, mało udanych dryblingów czy akcji kombinacyjnych. Emocje jak w „Modzie na Sukces”.
Na drugą połowę przystąpiliśmy z dwoma zmianami. Rosłańca na środku obrony zmienił Siarkiewicz natomiast Adam Kołnierzak zmienił na skrzydle Adriana Jarzynę. Po dokonaniu roszad coś jakby drgnęło w grze obu drużyn. Piłka co prawda cały czas częściej była wysoko w powietrzu niż przy nogach zawodników ale wreszcie zaczęło się dziać pod bramkami.
W 55. Minucie sytuacje sam na sam zmarnował zawodnik KS-u. Chłopaki z Ave postanowili, pokazać gospodarzom, że oni tez potrafią takie akcje marnować. W 59. Minucie Marcin Jarzyna strzelił prosto w bramkarza. W 62. Minucie mając przed sobą tylko bramkarza i bramkę w krzaki z pierwszej piłki wyekspediował futbolówkę Bartek Alot.
Bramką mógł powinien zakończyć się strzał z 71. minuty Kamila Balasa. Dostał świetne prostopadłe podanie od Adama Kołnierzaka, niestety strzał „z Karola” minął prawy słupek bramki gospodarzy. Powodem niefortunnego uderzenia mogła być murawa ponieważ prezentowała się tego dnia jak Góry Świętokrzyskie z lotu ptaka.
Gospodarze mieli kilka mniej klarownych sytuacji na strzelenie bramki i to oni prowadzili grę w tym meczu. Zawodnicy obu drużyn za względu na stan murawy musieli grać górnymi piłkami przez co akcje były rwane a piłka często zmieniała właściciela.
Pod koniec meczu zmęczonego Alota zastąpił Kamil Kisiel. Kilka minut później sędzia zakończył spotkanie. Na wyróżnienie moim zdaniem zasługiwał dziś Mariusz Paziewski, który przejął od nieobecnego dziś Tomka Kołnierzaka opaskę kapitana oraz rolę serca i płuc naszej drużyny. Pewnie na przedpolu zagrał dziś też nasz bramkarz Dawid Parzyszek. Zdania na temat „Neuerowania” Są w świecie futbolu podzielone ale „Iściu” robił to dziś dobrze.
Szkoda dwóch punktów. Ta strata powoduje to, że nie mamy już szans na polepszenie naszego miejsca w tabeli. Moje prognozy sprzed tygodnia niestety się nie sprawdzą. Pozostało nam zatem walczyć za tydzień o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Za tydzień gramy u siebie z Turystami Choiny (wróbelki ćwierkają, że w niedzielę o 13.30- niepewne info). Pytanie sprzed tygodnia pozostaje niestety nadal aktualne. Jak nie teraz to kiedy?
Zackson
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
1.